Mówi się, że najgorsze słowa, jakie można usłyszeć to musimy porozmawiać. Nieprawda. Najgorsze słowa, jakie można usłyszeć, to czy mogę panią/pana prosić do siebie, wypowiedziane przez szefa. W trybie pozornie pytającym. Podnosimy się ciężko zza biurka, luzujemy zbyt ciasno zawiązany krawat, uciszamy syreny alarmowe w głowie i stopujemy oszalałe serce. Dziesięć wdechów i wydechów, szybka modlitwa do świętej Rity i azymut na gabinet bossa. A tam, niczym wielkanocne jajko na podekscytowane dziecko, czeka na nas niechciana niespodzianka.
Page 2 of 3
Jak pisała Maria Pawlikowska-Jasnorzewska: ślepa jestem. Oślepiona majem. Nic nie wiem prócz, że pachną bzy. I ustami tylko poznaję, żeś ty nie ty… Wszystko fajnie, drogie panie, ale przydałoby się jednak odróżniać ich jeszcze po jakichś znakach szczególnych. Ulubiona drużyna piłkarska, charakterystyczny tik nerwowy, stopień nasilenia podagry, nie wiem, cokolwiek. Wyobraźnia ustawodawcy nie sięga bowiem tak daleko, żeby po drugiej stronie ławy sądowej w jednym procesie posadzić kilku potencjalnych tatusiów naraz, zakręcić kołem fortuny z kodami DNA i wylosować straceńca. Choć same przyznacie, że byłoby ciekawie. Jak zatem wygląda proces i jak się za to zabrać, gdy jesteś dziewczyną? Oraz co zrobić, gdy pani, z którą niekoniecznie obcowałbyś nawet po cysternie wódki, oświadcza ci, że oto ten grubawy malec, przejął twój nos i wszystkie najgorsze cechy?
Janek ma trzynaście lat i rozwiedzionych rodziców, którym zdarza się czasem mylić syna z piłeczką tenisową podczas ładowania sobie nawzajem personalnych asów. Bez syna świat mamy to tylko gruz, pustka i domowe echo. Mama jest fajna, ale tylko do pewnego wieku. Potem przychodzi czas na męską rękę taty, który nie całuje syna w czółko przy kolegach, ma fajniejsze auto i pozwala do późna pykać na konsoli. Janek stwierdza więc, że choć z mocy wyroku rozwodowego musi mieszkać z mamą, to dużo wygodniej mieszka mu się z tatą. Pakuje więc walizkę ubrań na weekend i w niedzielny wieczór oświadcza matce, że tym razem nie wraca. Tata mógłby co prawda ostro się sprzeciwić, ale konia z rzędem temu, kto wskaże skonfliktowanego eksa, który odpuściłby okazję udowodnienia byłej, że nie tylko nędzna z niej żona, ale i wyjątkowo marna matka. W przypadku młodszych dzieci scenariusz jest podobny, lecz decyzja o pozostawieniu dziecka w domu tego rodzica, który zgodnie z wyrokiem winien był je oddać drugiemu rodzicowi, z przyczyn oczywistych nie wychodzi od dziecka.
Z mediów wciąż docierają sygnały, że osoby starsze padają ofiarą oszustów działających metodą ,,na wnuczka”. Schemat operacji jest banalnie prosty – najpierw dzwoni telefon, przez który zstępny informuje, że oto znalazł się w pilnej potrzebie finansowej, z której za uszy wyciągnąć może go tylko babcia, lecz tak się składa, że wszystkie dokumenty podeśle przez kolegę. Następnie jakiś nieznany gość pojawia się w domu osoby w podeszłym wieku, przedkładając jej plik kartek, który ta grzecznie podpisuje. Jedna zgrabna parafka i gotowe – możesz pożegnać się z wizją odziedziczonego spadku. Jak ocalić schedę po babci, a przede wszystkim, samą babcię, przed smutnymi panami z logiem windykacji? Ewentualnie, jak na starość uzależnić od siebie małżonka tak, by w sklepie mógł sobie kupić co najwyżej bilet na tramwaj i dwie pary skarpet?
Każdemu modelowemu obywatelowi, do którego tak chętnie odwołuje się judykatura, zdarza się czasem naruszyć prawo. Przejście w pośpiechu na czerwonym świetle, depnięcie gazu tuż przed pasami czy przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. Albo trzy szybkie buchy skręta, co to go przywiózł tata kolegi pracujący w Niderlandach. Skutki palenia marihuany są powszechnie znane. Wybuchy śmiechu bez powodu albo hiper gastrofaza, na której człowiek, gorzej niż kobieta w ciąży, zagryza Nutellę babcinym korniszonem. Problem pojawia się wtedy, gdy lodówka świeci pustkami. Niektórzy wpadają wówczas na genialny pomysł skoczenia po coś na ząb. A że monopolowy daleko…
W dniach 22-27 lutego w ramach Tygodnia Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem w wybranych placówkach w całym kraju osoby pokrzywdzone będą mogły bezpłatnie skorzystać z porad specjalistów m.in. z dziedziny prawa i psychologii.
W związku z powyższym zapraszam wszystkich chętnych na dyżur w dniu 24 lutego do kancelarii, gdzie od godz. 9.00 do godz. 17.00 będę świadczyła bezpłatną pomoc prawną osobom pokrzywdzonym przestępstwem. Uprzejmie proszę o wcześniejsze telefoniczne uzgodnienie godziny spotkania pod numerem tel.: 504 107 405.
Szefowo! – zawołał do mnie lekko chwiejący się na nogach jegomość w opadającej na bok czapce. Szefowo! A skąd ta rejestracja? – dobrze znana woń spirytusu poczęła szczypać mnie w oczy. Królowa nie z Poznania? A skąd? Ach stamtąd! To tak jak ja, krajanka! A pożyczy szefowa złotówkę? Czy pożyczyłam? A jakże. Krajanom się wszak nie odmawia. Czy pan odda? Wątpliwe. A jak nie oddał, to czy przywłaszczył?
Nawet najlepszym zdarzają się czasem niekontrolowane zakupy. Dodatkowa bluzeczka różniąca się wyłącznie kolorem kołnierzyka od pięćdziesięciu innych bluzeczek w domowej szafie czy kolejna gra playstation, której wołanie ,,weź mnie tu i teraz” słyszał nawet personel sąsiedniego sklepu. Bywa jednak, że któreś z małżonków konkretniej zaszaleje i ups, lekką rączką przepuści równowartość otrzymanej pensji. Tutaj uwaga. Tłumaczenie co się tak wściekasz, kobieto, przecież kupuję za swoje, nie chwyci. Dlaczego? Bo zgodnie z art. 31 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. wynagrodzenie każdego z małżonków wchodzi w skład majątku wspólnego. Jak to rozumieć? Wszystko, co zarobisz, z automatu staje się Wasze. Sypiemy więc głowę popiołem i z bólem serca zwracamy zakupione rzeczy. Chyba że przed ślubem spisaliście intercyzę. Wtedy także wracamy do sklepu, ale już wyłącznie po dźwiękoszczelne zatyczki do uszu.
Każdej rozsądnej kobiecie i każdemu mądremu mężczyźnie zdarza się czasem mieć w życiu takiego pecha, że choć małżeństwo czy nieformalny związek wybucha i kończy się z hukiem, fetor spalonych uczuć unosi się w powietrzu jeszcze przez długi czas. Tłumaczysz drugiej stronie, że od teraz każde z was idzie w innym kierunku, machasz rączką jak Wokulski pannie Izie (,,farewell, miss Iza, farewell”), niczym Stolnik Robakowi kreślisz w powietrzu krzyż na drogę, ale druga połówka pomarańczki za nic nie chce się odczepić. Wysyła ci denne listy, maluje szminką serduszka na drzwiach, bombarduje słabymi SMS-ami, zapycha skrzynkę mailową bełkotliwym spamem. Czyha przy śmietniku, wystaje pod drzwiami lub budzi w środku nocy dźwiękiem domofonu. Wysyła do pracy kosze łakoci lub sprayem kreśli twoje imię na pobliskim murze. Rzuca w ciebie majtkami (daj boże, twoimi) lub zostawia na wycieraczce naręcze oklapniętych bzów. W wersji damskiej dodatkowo śledzi cię na Facebooku, zgłaszając administratorowi do usunięcia profil każdej twojej nowej narzeczonej.
Znasz to uczucie, gdy dowiadujesz się, że właśnie odziedziczyłeś grube miliony od dalekiej krewnej z drugiego końca Polski? Nie martw się, ja też nie. Wiele osób pamięta za to gwałtowny wzrost ciśnienia, gdy dowiedziały się, że komornik wszedł im właśnie na wynagrodzenie, gdyż bank egzekwuje należne sobie środki z tytułu umowy kredytowej zaciągniętej przed śmiercią przez ukochaną ciocię. Jeśli miałeś wystarczająco dużo szczęścia i cioci zmarło się po dniu 17 października 2015 r., możesz spać spokojnie. Dzięki nowelizacji Kodeksu cywilnego, osoby, które nie złożą oświadczenia w przedmiocie przyjęcia albo odrzucenia spadku w terminie 6 miesięcy od dnia, w którym dowiedziały się o podstawie swojego powołania, dziedziczą po spadkodawcy w dobrodziejstwem inwentarza. Co to oznacza? Że bank czy inny wierzyciel może cię złupić wyłącznie z tego, co odziedziczyłeś, lecz nie ma prawa tknąć twojego majątku osobistego, czyli wypracowanego własną krwawicą, a nie otrzymanego w spadku. Co zaś, gdy ciocia zeszła z tego świata dużo wcześniej, a ty jako spadkobierca, sugerując się jej wysokim statusem materialnym, nie złożyłeś żadnego oświadczenia w powyższym terminie, nie wiedząc przy tym, że nawet kojec dla pudla był na kredyt? Będzie ciężko, lecz jest na to rada.