Widzicie to puste pole? Stoicie przed nim z miną Puchatka, który właśnie pochłonął ostatnią kapkę miodu ze swojej baryłki i im bardziej zaglądacie do środka, tym bardziej nie ma tam miodku? Słowem, macie kredyt na miliony monet i póki co, wizję urządzania się na gołej ziemi? Gratulacje! To znak, że podpisaliście umowę deweloperską.
Ślub był wystawny i tak piękny, że płakała nawet twoja teściowa (choć do dzisiaj nie wiesz, czy to z radości czy z żalu). Ledwo powiedzieliście sobie biorę, przyszła kolej na plecenie romantycznego gniazdka z gałęzi wzajemnego zaufania, bujnych traw miłości i solidnej pulpy kredytu bankowego. Kredyt zaciągnęliście co prawda na dwadzieścia lat, ale czymże te parę lat w obliczu deklaracji uczucia do grobowej deski? Coś jednak nie wyszło, coś poszło nie tak. Wychodzicie z sądu z wyrokiem rozwodowym i wtem okazuje się, że wyrok ten nie znaczy dla wierzyciela hipotecznego zupełnie nic.
W największych miastach Polski przynajmniej kilka razy w tygodniu ludzie wznoszą do góry świeczki, protestując w obronie Sądu Najwyższego. Z drugiej strony, wśród tych, którzy zostają w domach albo przechodzą obojętnie obok skandujących tłumów/grupek (zależy, która telewizja transmituje akurat Łańcuch Światła) słychać zaś pytania, po co nam Sąd Najwyższy, skoro i tak nie ma on wpływu na nasze życie. A skoro nie ma, to o co to całe halo? No właśnie, czy naprawdę nie ma? I po co nam wszystkim ten Sąd?
Nie ma co ukrywać, że w ferworze przygotowań ślubnych, przymierzania kiecki, butów i welonu, wybierania kwiatów i kłótni o to, kogo nie zaprosić, kogo z kim posadzić i dlaczego właściwie mamusia się wtrąca, skoro mamusia już miała swój ślub, ostatnią rzeczą, o jakiej myślą nupturienci są kwestie prawne. To niedobrze, bo o pewną kategorię spraw warto zadbać zanim wybrzmi marsz Mendelssohna. Co, poza kolorem koronki, powinno zajmować główkę panny młodej oraz nad czym, poza planami na kawalerski, powinien pochylić się piękny kawaler?
Jak ukarać wnusię za ożenek z ateistą? Kto przygarnie kłaczącego kota? Czy można wydziedziczyć żonę za posłanie kochance muffin ze strychniną? Na te i wiele innych codziennych ważnych pytań odpowiada Kodeks cywilny w tytule poświęconym rozrządzeniom na wypadek śmierci. Ale zacznijmy od podstaw.
Z przyjemnością informuję, że wraz z Koleżankami i Kolegami stworzyliśmy Zespół ds. Inicjatyw Społecznych przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Poznaniu, na którego Fanpage zapraszamy. W najbliższym czasie część z nas poprowadzi zajęcia z uczniami liceów w ramach Tygodnia Konstytucyjnego, o którym więcej dowiecie się tutaj.
Nie wiedziałaś, że nie potrafisz gotować i że pięć lat temu podczas kinderbalu pierworodnego ciotka Klementyna znalazła w torcie włos? Oraz że Mareczek odkąd cię poślubił, nigdy nie miał porządnie wyprasowanej koszuli? A także, że zamiast przemieszczać się niczym afrykańska żona z kuchni do pokoju z dzbanem browca na głowie, śmiesz zmuszać męża, by drucianą szczotką zdrapywał beszamel z nieumytych garów? Pierwsze słyszysz? To świetnie! Wszystkich tych rzeczy dowiesz się podczas przesłuchania teściowej.
Każda rozprawa sądowa to dla większości klientów ogromny stres sponsorowany przez Nervosol, Relanium oraz zielnik polski. Brak snu, kołatanie serca, spocone rączki, bladość powłok i trzęsawka nóżek. Warto więc oswoić się z tą sytuacją i zawczasu przyswoić kilka podstawowych zasad.
Zachody słońca, drineczki z palemką, upały i kilometrowe spacery po plaży. A także on, śniady, długorzęsy i patrzący tak, jak gdybyś była królową tego świata. Maś takie piękne oci, ci zostaniesz moją zioną? Wracasz zatem do Polski, robiąc miejsce w szafie na sukmany egipskiego męża. Jeśli miałaś szczęście, dalej żyjecie długo i szczęśliwie, lecz jeśli niekoniecznie – mąż rzuca się w wir eksploracji porównawczych innych Atrakcji Europy, po czym przysyła jedną z nich po niezabraną dotąd resztę swoich barwnych fatałaszków. Słuch po nim ginie, lecz pewnego dnia znajdujesz w skrzynce list parzący łapy niczym afrykański piasek. A w nim, trzykrotne oświadczenie męża – rozwodzę się z tobą, rozwodzę się z tobą, rozwodzę się z tobą, złożone przed notariuszem i w obecności dwóch świadków. Pstryk, i w świetle prawa egipskiego małżonek właśnie wrócił na rynek wolnych i szczęśliwych. Dobra wiadomość jest taka, że były nie stanie już raczej za dekadę w progu, mówiąc po arabsku coś, co brzmi jak kochanie, wróciłem. Zła, że pomimo błogosławieństwa samego Allaha, w lustrze polskiego prawa wciąż jeszcze odbijasz się jako żona.
Najnowsza reforma oświaty, w wyniku której pierwszego września sześciolatki nie wystartują z bloków objuczone książkami niczym młode dromadery, nie tylko odroczyła wysyp koników-garbusków, ale przede wszystkim pozbawiła wielu nauczycieli nauczania początkowego corocznej możliwości sztachania się świeżym wydaniem elementarza. Wycofanie obowiązku szkolnego od szóstego roku życia sprawiło, że dla nauczycieli klas wczesnoszkolnych, zwłaszcza z terenów wiejskich, zabrakło podopiecznych, a tym samym, zaistniała potrzeba redukcji etatów. Wszyscy, którzy twierdzą, że nauczenie dziecka trzymania długopisu i nabazgrania nim, że Ala ma kota, to pestka (lecz dziwnym trafem nie udało im się nauczyć swojego własnego męża, w jaki sposób poprawnie trzymać nóż i widelec przy okazji niedzielnego schabowego), mogą wznieść toast za dobrą zmianę. Ci, którym z zawiści skakało ciśnienie, gdy rozwodzili się nad długością belferskich wakacji (za nasze odpoczywają! za nasze! popracowałyby, leniwe kmioty!), tym bardziej.